MZZ KADRA GÓRNICTWO

Barbara o której miano zapomnieć

Barbara o której miano zapomnieć.

Coroczne obchody dnia św. Barbary traktujemy dzisiaj jako coś całkowicie naturalnego. Poranne czapszczyki, wspólne modlitwy przy św. Barbarze na cechowni, przemarsze na uroczystą mszę świętą i obiady jubilacie na trwale wpisały się w obchody górniczego święta. 4 grudnia dla górników jest dniem ważnego religijnego, a zarazem ludowego święta, dniem w którym duch tradycji górniczych przeplata się z duchem wierności św. Barbarze. Bo górnicy zawsze potrafili pomimo swej ciężkiej i niebezpiecznej pracy znaleźć czas na modlitwę i cześć do swojej patronki.

barbara
Czy tak było zawsze?

Dziś trudno sobie wyobrazić, że podejmowane były niejednokrotnie próby wymazania górniczego kultu do św. Barbary z śląskiej tożsamości kulturowej. 61 lat temu 4 grudnia miał być pierwszą Barbórką bez jej Patronki.
Zgodnie z polityką państwa, której głównym założeniem była ateizacja i laicyzacja życia rok 1948 miał być pierwszym, w którym uroczystości religijne ku czci św. Barbary i państwowe ku „chwale górniczego stanu" miały być od siebie na trwale rozdzielone. Od tego roku Dzień Górnika był uroczyście obchodzony przez władze państwowe. Odbywały się uroczyste akademie na których medalami honorowano przodowników pracy socjalistycznej. Kulminacją tych obchodów była centralna akademia, w której uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz państwowych i partyjnych. Na kopalniach zabroniono wspólnych górniczych pochodów do kościoła, zabroniono odprawianie „oficjalnych" mszy świętych w których uczestniczyła załoga wraz z kierownictwem kopalń. Nie pozwalano na prywatne poranne modlitwy przed wizerunkiem św. Barbary. W swej walce z św. Barbarą partia – „kierownicza siła narodu" poszła dalej. W połowie lat 50 zrodził się pomysł, by obchody Dnia Górnika przenieść na wrzesień i w ten sposób całkowicie uniezależnić je od obchodów religijnych. Tylko zdecydowany sprzeciw braci górniczej, w tym wielu urzędników ministerstwa górnictwa ocalił 4 grudnia. Dostało się również obiadom jubilackim. Tę całkowicie świecką tradycję próbowano przekształcić w obiady z przodownikami pracy oraz górnikami odznaczanymi medalem Budowniczy Polski Ludowej. Podejmowane były także próby zastąpienia tradycyjnego „Szczęść Boże" komunistycznym „Cześć Pracy". Wszystkie te działania zmierzały do jednego – tradycyjne obchody tego święta miały odejść w zapomnienie, a wraz z nimi jego patronka św. Barbara, której wizerunki znajdowały się jeszcze w kopalnianych cechowniach. Ale i one miały także na trwale zniknąć.
Walkę ze św. Barbarą rozpoczęto już dwa lata po wojnie. W 1947 roku, tuż po barbórce na polecenie komórki PPR w kopalni „Andaluzja" zamknięto na klucz ołtarz św. Barbary. Na następną Barbórkę ołtarza już nie otwarto, a po pięciu latach obraz rozebrano i wyniesiono na strych cechowni. Wszystko odbyło się po kryjomu, bez światków. Podobny los spotkał obrazy św. Barbary z kopalni „Kleofas", „Gliwice", „Ignacy" i „Murki". Na „Bielszowicach" wnękę w której znajdował się obraz patronki górników zamurowano. Tragiczny los spotkał obrazy z kopalń „Sośnica" Pole Zachód i „Rymer", które zostały spalone. W większości akcje te podejmowane były pod nieobecność górników – pod osłoną nocy, w niedziele lub dni świąteczne. Były jednak kopalnie, gdzie jednoznaczna postawa górników i liberalne podejście do tematu przez pierwszych sekretarzy sprawiły, że św. Barbara nadal towarzyszyła górnikom. W 1951 roku w cechowni szybu „Pułaski" kopalni „Wieczorek" odbył się bezprecedensowy kilkugodzinny strajk w obronie świętej Barbary. W niektórych kopalniach dochodziło do spontanicznych buntów przeciw usuwaniu i zasłanianiu wizerunków świętej. W cechowni kopalni „Gliwice" załoga trzykrotnie wyburzała ceglaną ścianę oddzielającą ją od ich patronki. Zasłaniany kotarą obraz w Chwałowicach był regularnie odsłaniany przez udających się na felezunek, a pierwszy sekretarz z „Wujka" musiał zamykać drzwi wnęki w której znajdował się obraz, ponieważ były one otwierane przez górników po kilka razy dziennie.
Październik 1956 roku to czas odwilży. Nowa władza chcąc przekonać do siebie społeczeństwo nakazała przywrócenie kultu świętej Barbary w kopalniach. Polecono zorganizowanie uroczystych barbórkowych przemarszów do kościołów. Dyrektorom nakazano uczestniczenie w mszach św. razem z załogą. W kopalniach przywracano obrazy i figury. W Bielszowicach i Gliwicach burzono ściany zasłaniające wizerunki św. Barbary, figury pojawiły się także w bytomskiej kopalni „Dymitrow", dzisiaj „Centrum" oraz „Radzionków". Spektakularnym zwycięstwem św. Barbary było wprowadzenie jej figury do cechowni kopalni „Julian" w Piekarach, kopalni, która zbudowana w czasach powojennych miała być wzorem czystego światopoglądowo komunistycznego zakładu pracy. Tak było tylko przez rok. Kolejna Barbórka w 1957 roku odbyła się już według scenariuszu sprzed odwilży.
Czasy rządów ekipy Gierka, wbrew panującej opinii niczego nie zmieniły. W dalszym ciągu konsekwentnie prowadzono politykę ateizacji. Zmieniono tylko metody. Zwiększające się wydobycie węgla, rosnące zatrudnienie oraz gloryfikacja pracy górniczej wymusiło szereg inwestycji, w tym modernizację pomieszczeń kopalnianych. Była to idealna okazja do likwidacji wizerunków św. Barbary z kopalń w których się jeszcze znajdowały. Tak było m.in. w kopalni „Wawel", „Pokój" czy „Wesoła". Wydaje się, że gdyby rządy PZPR potrwały jeszcze kilkanaście lat, to wizerunki patronki górników znikły by nawet z tych kopalń na których zastały ich wydarzenia roku 1980.
To, że dziś możemy ponowie świętować uroczystość świętej Barbary zawdzięczamy pokoleniom górników, którzy zawsze pozostali wierni swojej patronce. Zawdzięczamy to zarówno tym, którzy spisywali postulaty jastrzębskie w 1980 roku jak i tym, którzy niejednokrotnie narażając swoje zdrowie, czy pozycję zawodową, ryzykując utratą środków do życia ukrywali wizerunki świętej.
Składając 4 grudnia w cechowni kwiaty przed figurą św. Barbary, modląc się podczas mszy św. pamiętajmy o tych wszystkich ludziach, którzy wywalczyli nam obecność św. patronki wśród nas. Dzięki nim przed każdą „szychtą" możemy ją prosić o opiekę, o tyle wyjazdów ile zjazdów.

barbara1
Na podstawie artykułu Beaty Piecha van Schagen.